Super szybki Internet, a może jednak nie?

szybki internet światłowód

Wiele w dzisiejszym świecie Internetu, rozmawiając o jakości, rozmawiamy wyłącznie o szybkości. Sprzedawane jest 100Mbit/s, 300, a nawet 600 i 1000Mbit/s (Mbit/s = megabitów na sekundę). Ale czy to jest najważniejsze, czy tylko szybkość ma znaczenie? Dostawcy internetu prześcigają się w sprzedawaniu superszybkiego internetu i jest to w zasadzie jedyny wskaźnik jakości tej usługi.

Super szybki Internet, a może jednak nie?

Czy aby na pewno, tylko ta super prędkość jest ważna i im szybciej tym lepiej? A może to po prostu tani i prosty sposób, aby sprzedać kontent? Wyobrażenie o produkcie, a nie koniecznie prawdziwy, realny i dobry. Internet, który naprawdę potrzebujemy i optymalnie wykorzystamy?

Jak najczęściej wybieramy super szybki Internet.

Zwykle jako obywatel podejmujemy decyzje o wyborze internetu, na podstawie tego, co widzimy na ulotce, w reklamie TV itp. Czyli to, co operatorowi jest najlepiej i najłatwiej sprzedać. To, co już rynek konsumencki podchwycił, zna i jest już z tym obyty. Jak największą ilością megabitów na sekundę w jak najniższej kwocie abonamentowej. A im szybszy internet, tym większa kwota.
Tak to było sprzedawane 10 lat temu, tak jest sprzedawane teraz.
Niestety jest to trochę staromodne podejście. Ciężko to przyznać, ale większości z nas spokojnie może korzystać z superszybkiego internetu, dużo lepszej jakości. Jednocześnie mając więcej kasy w kieszeni.

Operatorzy oraz firmy różnego typu i wielkości z praktycznie każdej branży są bardziej świadome jak wybrać spośród ofert Internetu dostępnego na rynku. Osoby zatrudnione w tych firmach odpowiedzialne za IT, informatycy, dyrektorzy techniczni itp. wybierają operatora oraz pakiet internetowy bardziej dostosowany do własnych potrzeb. Nigdy nie wybiorą internetu pod kątem super prędkości, bo wiedzą, z czym to się je.

Dobrym przykładem może być ogromna hala logistyczna czy biurowiec. Tam jednocześnie pracuje kilkadziesiąt lub nawet ponad setka komputerów w jednym czasie. Do tego jakieś przeróżne serwery i sprzęt.
Czy wystarczy takim firmom łącze 30 – 40Mbit/s?? W większości przypadków TAK! I nawet bywa, że nie wykorzystują go w pełni. A do domów w tym czasie sprzedawane jest łącze o prędkości 100, 200, 600Mbit/s – i tu jeszcze mało.
Szczegóły techniczne na temat różnic w takich łączach przedstawię w innym artykule.
Te błędne myślenie, bierze się z nieuświadomionego konsumenta, starych paradygmatów, które zawsze były.

Wczoraj i dziś

Kilka lat temu używaliśmy internetu w inny sposób jak dziś. Do pobierania ogromnych ilości danych bezpośrednio na dysk twardy komputera. Potem przegrywaliśmy je na płytki czy inne nośniki pamięci. Były to filmy, muzyka, książki gry itp. No i w tamtym czasie rzeczywiście prędkość miała znaczenie największe. Programy ściągały zawsze w tle, a komputery zostawiało się często włączone nawet na noc, żeby ściągnąć to, co chcemy.
Dziś natomiast należy przyznać, że jest całkiem inaczej. Wiele się zmieniło, technika i internet też. A więc nasze myślenie również powinno się zmienić. Teraz ściągamy to, co musimy, to co będzie dostępne, nawet bez dostępu do Internetu. Raczej niewiele muzyki czy filmów ściągamy na dysk. Dziś większość tego, co potrzebujemy jest dostępne online czyli po prostu wchodzimy na YouTube, Spotify, Facebook czy inne starsze lub nowsze serwisy i mamy co chcemy, bez ściągania, zajmowania miejsca na dysku i oczywiście długiego oczekiwania aż się ściągnie. Oczywiście są rzeczy, które czasem, tak czy inaczej, ściągniemy na dysk, ale porównując „wczoraj”, a dziś to jest zauważalna różnica.

Prędkość ma znaczenie!

Prędkość jednak jest ważna no ale nie najważniejsza a jest raczej jedną z cech. Jeżeli jest zapewniona pewna przepływność to wszystko ponadto, to już raczej przepłacanie za coś, czego i tak nie wykorzystujemy.
Analizując średnie wykorzystanie łącza internetowego przez większość społeczeństwa można by przyjąć pewne bezpieczne gwarantowane prędkości na domostwo, które dadzą nam komfort pracy i zabawy. Przy założeniu, że jest łącze internetowe popołudniami najbardziej eksploatowane głównie poprzez przeglądanie YouTube, Facebooka, Skype-a itp. Czyli dość sporo multimediów. To one dziś są najbardziej powszechne, ale jednocześnie najbardziej łączo-żerne.
Stream filmu w jakości HD średnio rezerwuje nam pasmo około 5Mbit/s na jedną sesję multimedialną (bez kompresji itp.), czyli np. jeżeli córka i syn w jednej chwili oglądają filmiki Full HD na YT czy Netflix to możemy przyjąć że wykorzystają razem około 10Mbit/s. Oczywiście są też filmy lepszej jakości, jak i gorszej, ale zwróćmy uwagą, że często sam odtwarzacz automatycznie przestawi się na jakąś prędkość. Nawet sami nie zauważymy na jaką. Po prostu oglądamy, nie tnie, to jest ok.
Nie zawsze zwrócimy uwagę, jakiej jakości obejrzeliśmy dany filmik. Dodając do tego w jednym czasie swobodne przeglądanie wiadomości, gdzie wiele obrazków i reklam nam się pcha naraz, obsługę poczty itp. To okazuje się, że często nie wykorzystujemy zbyt wiele łącza jednocześnie.

Ze statystyk operatorskich, które jedna firma udostępniła mi poglądowo (dane w formie wykresu wykorzystania łącza) wynika, że największe obciążenie jest generowane popołudniami oraz wieczorami, gdzie zwykle o tej porze wraca się ze szkoły i z pracy. Ale mimo różnych pakietów prędkości, które operatorzy mają w swojej ofercie, spokojnie zamyka się wykres na około 15-25Mbit/s maksymalnie. Często są to nawet szybkie skoki prędkości, chwilowe „piki”, które ciężko w ogóle zaliczyć, (no ale niech będzie bardziej na niekorzyść).
Jak się okazuje to 20 czy 30Mbit/s oferowane przez większość operatorów w Polsce to pakiety najtańsze lub jedne z najtańszych, podstawowe.

Wiadomo, że postęp technologiczny pcha nas w górę, ku pewnemu zabezpieczeniu się i dobrze mieć nadmiar łącza które możemy wykorzystać. Lepiej jest mieć trochę więcej niż za mało, ale przecież umowę podpisujemy zwykle na 2 lata. Po tym czasie można zastanowić się, czy potrzeba więcej. A może do zakończania umowy operator przygotował promocje, która w tej samej cenie da nam wyższą prędkość niż do tej pory?

To co wybrać i czym się sugerować?

Wybrać operatora Internetu, który daje mniejsze prędkości, ale pewne. Który w umowie lub regulaminie promocji określa prędkość minimalną pobierania danych, jak i wysyłania danych. Niekiedy operatorzy nie określają takiej prędkości w ogóle i jak zadzwonimy na infolinie złożyć reklamację, to może się okazać, że z pakietu 200Mbit/s to 1Mbit/s, który osiągamy, to też jest dobrze, i reklamacja nie zostanie uwzględniona.

Przeglądając oferty i cenniki u dostawców Internetu zwróćmy uwagę na to, że często jest napisana prędkość „do” czyli, że jest to maksymalna możliwa prędkość do uzyskania, ale i niegwarantowana przez operatora, że taką osiągniemy. Czyli jak mamy kupione 200 czy 300Mbit/s a osiągamy zaledwie 5Mbit/s to z punktu widzenia operatora jest wszystko ok, szczególnie dobrze to widać w sieciach mobilnych gdzie raz pokaże 40Mbit a raz 1Mbit i nawet strona się nie ładuje.

Natomiast okazuje się, że jeżeli operator sprzeda nam np. łącze 200Mbit to my za nie zapłacimy więcej, a nigdy nawet nie skorzystamy z połowy tego, co mamy wykupione. Zresztą nie tylko dla tego, że nie jesteśmy w stanie obejrzeć na raz tylu strumieni multimedialnych. Ale bo nasz sprzęt, możliwe że nawet na to nie pozwoli. Chodzi tu o możliwości fizyczne komputera, które staną się wąskim gardłem w całej sesji między komputerem a serwerami, z których korzystamy.

Pamiętajmy jeszcze o jednej kwestii najczęściej w ogóle nie zauważalnej i pomijanej głównie dla tego, że jest zwyczajnie niewidoczna. Mówię tu o własnej sieci WiFi, która daje nam wolność i mobilność co równa się bezcennej wygodzie, ale staje się ogromnym ograniczeniem w transmisji. Często właśnie robi się tak świadomie lub nieświadomie. To ogranicza ruch w sieci poprzez spowolnienie prędkości ze 100Mbit/s do 40Mbit/s dając niezbyt nowoczesny router WiFi, który ma ograniczenie w samym standardzie bezprzewodowym – możemy sami spowolnić sobie neta. I to on może być ograniczeniem i kolejnym wąskim gardłem.
Zwróćmy też uwagę na to, jakim sprzętem dysponujemy, bo jeżeli mamy połączenie po kablu a mamy kartę, która ma prędkość do 100Mbit/s to raczej 200Mbit/s – no nie poleci…
Kwestią już nie koniecznie ograniczaną przez nas samych, sprzęt czy ewentualnie operatora, są serwisy zewnętrzne. Często serwery, z których ściągamy dane różnego rodzaju „pobieralnie”, to one ograniczają transmisje (szybkość) wysyłania do nas. Ograniczają do jakiejś konkretnej prędkości i więcej nie poleci niż to, co właściciel serwisu ustawił.

Odpowiedź ostateczna

Odpowiadając sobie na kluczowe pytanie „super szybki Internet, a może jednak nie…?” Okazuje się, że w zasadzie jedyne momenty, gdzie w rzeczywistości możemy wykorzystać pełny, superszybki transfer to w momentach, kiedy robimy tzw. speedtest.
W większości jednak sytuacji jesteśmy ograniczani w zasadzie do tego, jak sami wygenerujemy do siebie ruch poprzez głównie multimedia. Bo to one najwięcej „ważą” albo ograniczani jesteśmy przez serwery zewnętrzne bądź operatora. Przy czym operator wbrew pozorom okazuje się, być chyba najbardziej w porządku, a najwięcej złego na niego spływa.
Dla operatora poza tym, że zwyczajnie korzysta z tego, że my jako konsumenci, niemal nigdy nie wykorzystujemy całej prędkości. Jednak też zależy mu na tym aby jakość internetu była przynajmniej dobra i by klient nie narzekał. A żeby był zadowolony. Konkurencja wśród operatorów jest całkiem spora. Pewnie zależy im na jak najlepszej jakości. Ale z drugiej strony, na pewno są regiony w Polsce gdzie i operatorzy są niezbyt uczciwi, a abonenci narzekają.
Jest jeszcze kwestia speedtest-ów. Zwróćcie uwagę, że podczas robienia testów prędkości też same testery rożnie pokazują wyniki. W zależności od tego, jaki serwer klikniemy i o jakiej porze dnia czy nocy. Jak bardzo jest obciążony serwer i łącza zestawione do serwera testującego, oraz jaką trasą dane są przesyłane. Ale to już temat na inny artykuł.